Wykonanie
Ja to powinnam chodzić jak koń u
woza - z czarnymi klapkami na oczach. Żebym idąc, nie mogła się rozglądać i widzieć na sklepowych wystawach napisów "promocja". Ale ja, mimo, że jestem ślepa jak kret, nie widzę znajomych ludzi mijających mnie na ulicy, promocję zobaczę zawsze. W jakiś
dziwny sposób skanuję całą okolicę w odległości 100 m. i zawsze, ale to zawsze, odnajdę napis "promocja", nawet, jeśli byłby mikroskopijnej wielkości. Pół biedy, jak jeszcze w ramach tej "niezwykle korzystnej" promocji kupię coś, co faktycznie
mogę wykorzystać. Gorzej, jeśli np. kupię "zestaw pielęgnacyjny" dla psa, którego nie mam.W taki właśnie sposób, dzięki "rewelacyjnej" promocji, wpadła w moje ręce paczka ziaren
amarantusa. A jak już wpadła, to zaczęłam się zastanawiać, co by tu z nim zrobić. No i w ten sosób, fali eksperymentów z promocyjnym
amarantusem, z którym wcześniej nie miałam nic wspólnego, ugotowałam zupę
porową.
Por - bo go bardzo lubię.
Amarantus - bo głupio by było, jakby go zabrakło w zupie amarantusowej. Chociaż nie takie rzeczy mi się zdarzały...Składniki- litr
wody-
włoszczyzna (
pietruszka,
seler,
marchew,
por)- pół pęczka
trybulki- jeden
por- 180 g. ekspandowanych ziaren
amarantusa-
sól-
cebula-
biały pieprz- 2 łyżki
oleju rzepakowegoPrzygotowanie:
Włoszczyznę gotujemy w wodzie z dodatkiem
soli. Gdy warzywa są miękkie odcedzamy je, a do
wody wsypujemy ziarna
amarantusa. Gotujemy je ok. 8-10 minut.Na patelni rozgrzewamy
olej i wrzucamy posiekaną
cebulę oraz pokrojoną w półtalarki, białą część
pora. Warzywa podsmażamy do miękkości, a następnie dodajemy je do
wywaru z
amarantusem.Całość gotujemy około 10 minut. Dodajemy
sól i
biały pieprz do smaku, posiekaną
trybulkę oraz
marchew, która została nam z gotowania
włoszczyzny.Smacznego!