Wykonanie
Tak jak
pisałam już dzisiaj, wczoraj Mój Ukochany Synuś skończył ROCZEK :) No a, że roczek ma się raz w życiu ;) zjechała się cała Rodzinka, by oglądać dmuchanie. Ostatecznie Mama z Tatą świeczkę zdmuchnęli ratując paluszki Smyka od poparzenia ;), ale za to na jakim torcie ;) Wprawdzie Chrzestny stwierdził, że to auto, a Dziadzio, że traktor... czym mnie nieco załamali... No, ale tort wywołał ogólne : "Och!", gdy go wniosłam, więc wnioskuję, że było na co popatrzeć :) Tort wbrew pozorom, jest prosty do zrobienia :) Najbardziej skomplikowana czynność to wymodelowanie masy z marschmallow, tak aby przypominała ciuchcie ;) Przepis na torcik jest autorski - jedynie masy zaczerpnęłam z
Tortu Kapelusznika (w oryginalnych proporcjach co na Słodko i Wytrawnie ), gdyż są bardzo trwałe i dobrze się modelują. Tort smakuje
owocowo-
czekoladowo - nie jest za słodki - gościom bardzo smakował, a dostawali godne porcje ;). Nawet naprawdę słodka masa z marschmallow świetnie się w nim komponuje:) Bo ta masa jest jadalna ! Przepis na nią znalazłam u Dorotki z Moje Wypieki - jej tort wyszedł baaardzo profesjonalnie :). U niej możecie zobaczyć, co można jeszcze stworzyć z tej masy i jakie piękności. Ja niestety nigdzie nie mogłam dostać
barwników spożywczych, dlatego Lokomotywa jest biała, ale myślę, że efekt i tak wyszedł super - biorąc pod uwagę moje niezbyt profesjonalne zdolności plastyczne ;)Co do uwag : masa z marschmallow jakoś szybko wysycha, więc warto
mieć w głowie przemyślane elementy konstrukcji i nie wałkować jej całej, tylko zostawić trochę na elementy, które będą doklejone, tak żeby szybko nam przywarły do całego płatu, a samego płatu nie podsypywać za dużą ilością
mąki ziemniaczanej. No i niestety tort musi się naprawdę mocno schłodzić, gdyż mój nie zdążył zastygnąć tak dobrze, jak Tort Kapelusznika, i niestety kiepsko się kroił. Tragedii wielkiej nie było, ale się nagimnastykowałam;) Myślę, że to dlatego, że nakładałam masę wierzchnią na lekko tylko schłodzoną masę
czekoladową i robiłam to zbyt długo modelując tort, zdążył się ocieplić i już do wieczora nie zastygł dobrze. Za to na następny dzień zastygł idealnie i kroił się super. Więc moja rada jest taka : zróbmy torcik dzień wcześniej :)No a teraz czas na przepis :)
Biszkopt to sprawdzony przepis rodzinny - mojej Babci Irusi - zawsze się udaje :)
Składniki:
biszkopt - forma 20 x 30 cm:8
jajekczubata szklanka
cukru pudruszczypta
proszku do pieczeniapółtorej szklanki
mąki krupczatkipłaska łyżka
mąki ziemniaczanejszczypta
solipółtorej łyżeczki
cukru waniliowegomasa z
białej czekolady :
300g
białej czekoladypół litra
śmietany 36% (nie
śmietanki!! ) - musi być mocno schłodzona ! doba w lodówce lub godzina w zamrażalniku - taka na granicy zmrożenia90 ml
mlekamasa z ciemnej
czekolady :200g
mlecznej czekolady100g
gorzkiej czekoladypół litra
śmietany 36% (nie
śmietanki!! ) - musi być mocno schłodzona ! doba w lodówce lub godzina w zamrażalniku - taka na granicy zmrożenia90 ml
mlekamasa z marschmallow :400g pianki marschmallowkilogram
cukru pudru3 łyżki
wodyponadto:słoiczek
niskosłodzonego dżemu morelowegodwa
pomarańczepisaki lukrowe do dekoracji ciastświeczka ;)Najpierw pieczemy
Biszkopt :
Żółtka oddzielamy od
białek - zostawiając je sobie pojedynczo w skorupkach - to nam ułatwi pracę.
Mąki wraz z
proszkiem do pieczenia przesiewamy do osobnej miski. Z
białek ubijamy pianę, dodając szczyptę
soli. Do niej, nadal ubijając, dodajemy stopniowo na przemian
cukier z
żółtkami (po jednym). Ubijamy do momentu, aż po
masie można pisać mikserem (ręcznym) - czyli kiedy mikser zostawia nam taką śliczną falbankę z masy. Ponadto masa musi być biała - baardzo jasna - to uwaga dla wzrokowców i posiadających foodprocesory ;) Kiedy to nastąpi, wyłączamy mikser, i dodajemy delikatnie po trochu
mąki, mieszając drewnianą łyżką lub
łopatką tylko W JEDNĄ STRONĘ. Inaczej ciasto i piana nam siądzie. Trzeba to robić delikatnie, ale dokładnie - inaczej po upieczeniu nie wymieszana
mąka zostanie nam w cieście. Ciasto wlewamy do wyłożonej pergaminem formy i wkładamy do nagrzanego na 180'c-200'c piekarnika. Ja nagrzewam swój do 200'c, a zaraz po włożeniu ciasta zmniejszam temperaturę do 190'c. Pieczemy pół godziny pod ŻADNYM POZOREM NIE OTWIERAJĄC PIEKARNNIKA przez CAŁE PÓŁGODZINY. Inaczej ciasto nam siądzie. Po półgodzinie sprawdzamy testem patyczkowym czy ciasto jest upieczone.
Biszkopt zostawiamy w formie do całkowitego ostygnięcia.Dobrze jest sobie go upiec zatem troszeczkę wcześniej - ja piekłam późnym wieczorem dzień wcześniej.Schłodzony
biszkopt dzielimy na trzy płaty - najlepiej
ostrym długim nożem lub grubą nicią.Najniższą warstwę smarujemy
dżemem morelowym, nakładamy środkową lekko dociskając. Zostawiamy, aby
biszkopt nasiąkł nam
dżemem.Zabieramy się za masy.
Białą czekoladę łamiemy i zalewamy gorącym
mlekiem. Rozpuszczamy ją, podgrzewając i mieszając. Studzimy - można wstawić garnek do zimnej
wody, ale mieszajmy co jakiś czas, i monitorujmy jej temperaturę - masa ma być chłodna, ale nie zastygnięta.W osobnym naczyniu łamiemy
mleczną i
gorzką czekoladę. Zalewamy je gorącym
mlekiem i również rozpuszczamy mieszając. Chłodzimy - technika może być podobna.Podczas studzenia się mas, obieramy
pomarańcze - również z białych błon - i kroimy w niezbyt grube plastry.Pół litra
śmietany 36% ubijamy na sztywno i mieszamy z
białą czekoladą.Na
biszkopty sklejone
dżemem nakładamy mniej więcej 1/3 białej masy rozsmarowując. Na wierzchu układamy plastry
pomarańczy zostawiając 4 do dekoracji. Przykrywamy je niewielką ilością białej masy. Nakładamy górę
biszkoptu lekko dociskając. Wstawiamy
biszkopt na moment do lodówki.W tym czasie ubijamy na sztywno d rugie pół litra
śmietany 36% i mieszamy z kakaowymi
czekoladami.Wyjmujemy
biszkopt. I zaczynamy misterną konstrukcję ;) Mniej więcej w 3/4 szerokości kroimy
biszkopt wzdłuż ( patrz rysunek obok - niestety za późno wpadłam na to by robić zdjęcia krok po kroku stąd posiłkuję się szkicami w tym momencie ;) ) . Przekładamy grubą część na talerz, lub elegancką paterę. Cieńszą część dzielimy tak jak na rysunku - długość prostokącików to szerokość naszej podstawy biszkoptowej ciuchci.
Smarujemy grubszą część mniej więcej 3/4 pozostałej białej masą z wszystkich stron. Układamy na niej prostokąty i kwadrat, jak widać na rysunku obok. Smarujemy górę ciuchci białą masą - jeśli nam zostanie to maziamy też komin;)Następnie całość misternej konstrukcji smarujemy masą brązową - z ciemnych
czekolad. Modelujemy przy tym kształt naszej ciuchci. Powinna po zakończeniu wyglądać mniej więcej tak, jak poniżej :>
Tak przygotowany torcik wkładamy do lodówki i chłodzimy. W tym czasie zabieramy się za masę z pianek marshmallow.Białą piankę rozpuszczamy w kąpieli
wodnej z 3 łyżkami
wody (w tym momencie można dodać
barwników spożywczych). [Ja kupiłam pianki pół na pół - różowo białe - trochę mi zeszło zanim je podzieliłam na pół i uzbierałam 400g białych. Polecam kupić mieszankę w kolorach lub same białe ;)Mniej stresu gwarantowane. ] Dodajemy połowę
cukru pudru, mieszamy. Zdejmujemy całość z kąpieli
wodnej, dodajemy resztę
cukru pudru i zagniatamy. Masa bardzo, ale to bardzo się lepi, ale podczas zagniatania będzie coraz bardziej elastyczna i w końcu - osiągnie konsystencję twardej plasteliny- choć dla mnie przypominała raczej miekką modelinę i wtedy dobrze jest skończyć zagniatanie. Jest to moment krytyczny - uprzedzam wszystkich niecierpliwców ;) Gotową masę podzielmy sobie na mniej więcej 1/3 i 2/3. Ta mniejszą przykryjcie ścierką - nie wyschnie tak szybko. Ja tego nie zrobiłam i żałuję. Większą rozwałkowujemy naprawdę cienko, podsypując bardzo niedużo
mąką ziemniaczaną, by się nie kleiła do stolnicy i do wałka (nadmiar
mąki można z łatwością usunąć pędzelkiem). Wycinamy szklanką otwór w płacie na komin i nakładamy na gotowy tort. Leciutko dociskamy i modelujemy, by masa nam dobrze przylegała. To najtrudniejsze zadanie. Z pozostałej masy odcinamy kawałek, wałkujemy i oblepiamy komin. U góry jego, do środka wkładamy kółko, nacinamy je w środku i wsuwamy świeczkę;) Naokoło kominu układamy kuleczki z masy. Wycinamy też przód pociągu, formujemy szprychy i resztę widocznych elementów ;) Koła robimy z 4 plastrów
pomarańczy - przyklejamy je na kuleczkach z masy. Następnie lukrowymi pisakami rysujemy okna, zaznaczamy przód, koła i co nam w duszy gra;)Gotowy tort DOBRZE schładzamy. Poniżej można obejrzeć torcik z wszystkich stron.Pozostaje dmuchanie i delektowanie się smakiem :) Smaczności !!!
Mojemu Jubilatowi jak widać torcik baaardzooo smakował - swojego kawałka nie zmucił, ale ile było radości :D