Wykonanie
Z pewną nieśmiałością podeszłam do kupionego w moim wiejskim obwoźnym sklepie mięsnym kilograma
słoniny... nie
powiem taka ilość białego tłuszczu nie zachęca... było mi raczej nietęgo, ale jak się powie "a"... chwyciłam więc w miarę ostry nóż i kroiłam, olewając dobrą radę, żeby przepuścić przez maszynkę do
mielenia mięsa... skwarki muszą być i tyle...
potem ten zapach... też nie zachęcał, ale na tym etapie nie wypadało się poddać...Moja
słonina była taka ładna, że nie było potrzeby dodawania
boczku, ale to podobno podkręca smak
smalcu.Więc jak już pokroiłam te stosy tłuszczu, wrzuciłam do dużego garnka z grubym dnem i zaczęłam wytapianie. Garnek musi być wysoki, żeby nie prysnął na Was tłuszcz.Jak już się wytopiło, zrobiły się piękne skwareczki, podzieliłam tłuszcz na dwa garnki i dodałam różne
przyprawy.Do pierwszej porcji dołożyłam łyżkę
soli, łyżkę świeżego
tymianku, drobno posiekane 3 centymetry korzenia
imbiru, pokrojoną w drobną kostkę dużą
cebulę (albo dwie średnie) i pokrojone na drobne kawałeczki dwa kwaśne
jabłka. Podgotowałam 20 minut i przelałam do słoiczków.Do drugiej porcji dołożyłam łyżkę
soli, 6 drobno pokrojonych ząbków
czosnku i 2 drobno posiekane
papryczki chili. Ten podgotowałam jedynie 5 minut i do słoiczków.Podobno tak przygotowany
smalec powinno się przechowywać w lodówce maksymalnie dwa tygodnie, mój nie wytrzymał, został wcześniej zjedzony :D
Smalec należy wcinać z pysznym
chlebkiem i
ogórkiem kiszonym (u mnie były tylko małosolne :(Zachęcam, kupcie dobrą
słoninę i zrócie
smalec!Smacznego!