Wykonanie
Ostatnio ciągle mam ochotę na rzeczy, za którymi ogólnie rzecz biorąc nie przepadam. Ostatnio spróbowałam nawet szczawiowej, nóżek w galarecie,
wątróbki i kotletów jajecznych. To nieprawdopodobne jak z czasem otwieramy się na potrawy, które od lat zakwalifikowaliśmy jako te niejadalne. Z czasem zapominamy już nawet jak one smakują, albo przypominając sobie ich smak stwierdzamy, że w
sumie może on nam teraz podpasować. (albo i nie.
wątróbka mimo, że nawet smaczna wciąż
przyprawia mnie o wymioty :/ )Z pesto alla genovese było w
sumie nieco inaczej. Zawsze miałam do niego absolutnie ambiwalentny stosunek. ani to smaczne ani niesmaczne. Jednak irytował mnie fakt, że połączenie tylu pysznych składników jak
oliwa,
bazylia,
orzechy,
sery pecorino czy
grana padano może dawać tak nie-rewelacyjną pastę.Ale wracając do początku, nagle kiedy zobaczyłam w szafce pesto, miałam na nie przeogromną ochotę (
dziwne) i stwierdziłam, że natychmiast muszę go trochę zjeść. Otworzyłam, trochę zjadłam, przypomniałam sobie, że średnio je lubię :P No ale na opakowaniu napisane, że trzeba spożyć w przeciągu 3 dni od otwarcia. Szkoda mi się go zrobiło i postanowiłam coś zmontować.No i oto przepis na mega
banalną potrawę, która o dziwo okazała się być bardzo smaczna, i nawet przereklamowane pesto mi tutaj pasowało ;)Składniki:200g
makaronu świderków(nie wiem jak brzmi pro nazwa) z pełnego ziarna
oliwa z oliwek180 g pesto alla genovese1 duży ząbek
czosnkusłoik
suszonych pomidorów100 g
migdałów w płatkach120 g
fetyPrzygotowanie:1) Gotujemy
makaron, po odcedzeniu polewamy
oliwą i odstawiamy do wystygnięcia2) Dodajemy pesto, następnie posiekane
suszone pomidory, pokrojoną (lub podziabaną widelcem)
fetę,
czosnek i
migdały.
Wszystko mieszamy i wstawiamy do lodówki żeby się przegryzło. Podajemy na zimno