Wykonanie
Tym razem panna cotta w klasycznej wersji. Nie wiem, jak to się stało, że do tej
pory nie było jej na blogu ;-). Aksamitna konsystencja i delikatny,
waniliowy smak. Podana z
malinami. Smacznego :-).Składniki:75 ml
mleka425 ml
śmietany kremówki 36%50 g drobnego
cukru do wypieków1
laska wanilii2 łyżeczki
żelatynyDo 1/4 szklanki gorącej
wody dodać
żelatynę. Chwilę odczekać, by napęczniała, następnie wymieszać do jej rozpuszczenia.Do garnuszka wlać
mleko i kremówkę, dodać
cukier. Z
laski wanilii usunąć nasionka i umieścić w garnuszku. Włożyć tam również opróżnioną z nasionek
laskę wanilii. Podgrzewać, na niskiej mocy palnika, mieszając od czasu do czasu do rozpuszczenia
cukru. Gdy mikstura zacznie się gotować, zdjąć z palnika, usunąć
laskę wanilii.Do mikstury
mlecznej dodać wciąż ciepłą
żelatynę. Wymieszać, do dokładnego połączenia.Przygotować 4 foremki o pojemności 125 ml, przelać do nich tężejącą panna cottę. Przykryć folią spożywczą. Schłodzić przez 4 godziny, a najlepiej przez całą noc.By wyjąć panna cottę z pojemniczków, zanurzyć je na kilka sekund w gorącej wodzie. Podawać z
owocami.Ważna uwaga: najczęstszym problemem jest widoczne po schłodzeniu rozwarstwianie się panna cotty, na warstwę 'chudą' i 'tłustą' u góry naczynia lub zgromadzenie się wszystkich nasionek
wanilii na spodzie naczynia (a na górze panna cotty). Przyczyną tego jest zbyt gwałtowne schładzanie deseru. Ramekiny z ciepłą panna cottą często od razu wędrują do lodówki. Choć najczęściej nie jest to zaznaczone w przepisach, chłodzenie powinno przebiegać stopniowo, tzn. kremową mieszankę chłodzimy w kąpieli lodowej, mieszając od czasu do czasu. Gdy będzie miała żelową konsystencję jest
pora na przelanie jej do indywidualnych naczyń. I włożenie do lodówki.Smacznego :-).
Źródło przepisu - "Nigellissima" Nigella Lawson