Wykonanie
Tym razem bez przepisu, niestety nie miałam pod ręką żadnego notatnika, żeby zanotować składniki i wszystko poszło 'na oko' ;)
Trudno było mi zabrać się za pisanie tego posta, ale chyba powinnam trochę wyjaśnić moją nikłą obecność na blogu..Mam problemy ze zdrowiem. Od razu mówię, że to nic poważnego, ale powoduje jednak pewien dyskomfort, jest to jakaś uciążliwość. Niedoczynność tarczycy, hashimoto - coś wam to mówi? Leki ładnie uregulowały hormony, ale wszystkie inne objawy zostały. Innymi słowy, powinno być dobrze, a nie jest. W momencie kiedy konwencjonalna medycyna nie działa, trzeba szukać innych wyjść i u mnie takim wyjściem będzie specjalna dieta, nazywana protokołem autoimmunologicznym. Brzmi strasznie i.. po części takie jest. Z weganizmem nie ma nic wspólnego - no dobra, może wykluczenie
nabiału łączy te dwa kompletnie inne sposoby żywienia. Generalnie przez 3-9 miesięcy czeka mnie jedzenie
mięsa, ryb,
warzyw i owoców, a więc, jak możecie przypuszczać, na razie jestem zmuszona rozstać się z blogiem. Nie wiem kiedy
wrócę i czy
wrócę. Jest mi bardzo przykro, że tak to się wszystko potoczyło - mimo wszystko przywiązałam się do tego miejsca, przywiązałam się fotografowania jakichś wymyślniejszych dań, a teraz moje
pole popisu jest bardzo małe. Nie wykluczam, że może kiedyś wpadnę z jakimś pomysłem na zupę-krem czy ciasto, ale jest to dość mało prawdopodobne.. Bo z jednej strony ten blog dużo dla mnie znaczy, a z drugiej czuję, że ten etap powoli się kończy. Że 'spełniłam się' w tej kwestii. Że potrzebuję ruszyć dalej.Dlatego na razie się z
Wami żegnam, jednocześnie dziękując Wam za każdy komentarz, każde miłe słowo, bo dzięki temu na pewno
będę to wszystko tak miło wspominać ;)Jeśli mielibyście ochotę
śledzić, co u mnie słychać to zapraszam na mojego instagrama, gdzie nadal pozostaję aktywna KLIK