Wykonanie
Muszę powiedzieć, że jak na razie najlepszym, brytyjskim
piwem z Lidla był Bishops Finger . Na mojej skali punktem
zero jest Carlsberg. Jest to
piwny odpowiednik Opla Vectry, czyli - parafrazując Jeremy`ego Clarksona - nie jest zły, ale smakuje jakby banda księgowych usiadła z Excelem i wyliczyła, jakie ma być
piwo. A zatem - wszystko, co poniżej Carlsberga uważam za złe. Wszystko, co powyżej - dobre. Każde z testowanych przeze mnie brytyjskich piw było ciekawsze od Carlsberga. Ale Bishops Finger był najciekawszy.A co z tym Abbot Ale?
Powiem szczerze, że nie miałem czasu się przygotować. Zabiegany dzień. Trudności z uśpieniem dzieci,
potem musiałem jeszcze gdzieś skoczyć i nim się obejrzałem, wybiła 21:00. A trzeba wam wiedzieć, że rodzice dwójki dzieci dysponują naprawdę niewielką ilością czasu.Wiecie - jak myślę "angielskie
piwo", to od razu do głowy przychodzą mi takie słowa jak "ale" czy "craft". Albo "kran" i "pub". Od razu widzę starodawne, drewniane drzwi z dużą ilością małych szybek, przez które widać ciepłe wnętrze. A gdy się wejdzie do środka, można spojrzeć na zewnątrz. A tam oczywiście szaro i pada. Trochę trudno wczuć się w klimat Anglii, gdy w Polsce chwilowo nie ma nocy polanej, tylko czterotygodniowa
pora monsunowa.Zdążyłem już na tym przydługim wstępie opróżnić dwie szklanice. I co sądzę? Podoba mi się, że jak otwarłem, to poczułem jego zapach z ponad pół metra. Mocny i zdecydowany. Dla delikatnych nosów może trochę szorstki. Coś jakby odrobina
piwa zostawiona w kuflu na parę godzin. Już na tym etapie wszystkie metrokonczity powiedzą "eeee... nie macie Sommersberga?".Kolor napitku przy mojej sztucznej żarówce wygląda na nieco ciemniejszy niż zwykle. I dobrze. Im
piwo ma kolor ciemniejszy lub nietypowy, tym większą niespodziankę nam szykuje. Domyślam się, że coś, co by miało kolor słomkowy, byłoby niewysłowionym sikiem pająka. Ten ciemnawy, herbaciany - jak to ładnie mówią na portalach browarniczych - kolor sprawia, że
piwo widzi nam się bardziej ekstraktywne czy też kaloryczne. Jednym słowem, że jest w nim więcej
piwa.Smak ma dość prosty, jak dla klasy robotniczej, z wzmocnioną nutą goryczy. I to kolejny plus. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby przechowywać w domu zabutelkowanego sika pająka, nieprawdaż? Celowe łagodzenie tego, co w naturze jest szorstkie i nieco brutalne, uwłacza mej godności. Czasem myślę sobie, że producenci
piwa, czy czegokolwiek innego chcą mnie ubrać w różową sukienkę i sprowadzić do parteru. Z tym
piwem tak nie jest. To
piwo w spodniach, które mógłbym zabrać na bezludną wyspę.Czy ma jakieś minusy? Cóż... jako
piwo every day
carry jest w pełni akceptowalne, a nawet więcej niż akceptowalne. Nie wstydziłbym się zaproponować kumplowi. Jednak
piwo, oprócz swej przyziemnej, codziennej roli, dane zostało nam przez bogów także po to, by porywać duszę i uwalniać fantazję.Czy zatem jestem w stanie wyobrazić sobie siebie za sterami wielkiego, korsarskiego żaglowca z kuflem Abbot Ale, wydającego komendy mojej hordzie łupieżców tuż przed abordażem na statek handlowy Hiszpanów?W przypadku tego
piwa, to pytanie wymaga zastanowienia.Słabe "chyba tak". W zupełności zgadzam się ze średnią 7,75/10 z ocen-
piwo.plJeszcze brew-
porn i muzyczny bonusik: