Wykonanie
– Mojej krnąbrnej córce nie można odmówić inteligencji.A
potem rodzice wyszli i zostałam sama w towarzystwie gościa. Przyjrzałam mu się lepiej wcale nie był taki
młody, jak początkowo sadziła- dałabym mu jakąś czterdziechę. Patrzył na mnie w milczeniu ciągnącym się w nieskończoność. Nie wytrzymałam.– Strasznie się wczoraj skompromitowałam – wypaliłam- myślałam, że nie odwiedzi pan osoby, z której śmiało się pół miasta.– Zaledwie pół?- odparł z łobuzerskim uśmiechem- Cóż to jeszcze za mało, żeby zniechęcić takiego nicponia, jak ja.– A więc jest pan nicponiem?- odrzekłam- tak, spodziewałam się tego- sądząc po czarującym uśmiechu i całej galanterii- całkiem popularnym wśród płci pięknej nicponiem. Stąd też zupełnie nie pojmuję, co sprowadza pana w nasze
progi.– Pani- odparł krótka- jesteś pani, jak świeży powiew wiosny, żywiołowa, piękna budząca się do życia kobiecość . Stanowisz pani nie lada pokusę.Poczułam się obrażona powierzchownością opinii- przed chwilą zabłysłam inteligencją, a mężczyzna przemilczał to, jakby było bez znaczenia.– Uroda przemija, żywiołowość zresztą również, proszę sobie wyobrazić jak
będę wyglądać za lat trzydzieści- stara matrona, przy kości, bo nie ukrywam, że mam tendencje do tycia i stale stosuję jakąś dietę… w dodatku zawsze
mogę jeszcze wyłysieć, jak papa- palnęłam.– Nie zniechęcają mnie pani słowa- choć muszę przyznać, ze wolałabym, żeby tak było- chętnie uwolniłby się od pani.– To niech pan wyjdzie, za progiem otrzepie surdut i pomyśli, że tak pozbywa się mnie. Surdut?- przez głowę przebiegała mi
dziwna myśl: Skąd ja w ogóle znam takie słowa?– Gdybyż to było takie proste- nawet pani impertynencja mnie nie odstrasza- dlatego całkowicie pogrążony w uczuciu do pani ośmielam się prosić o zaszczyt zostania pani mężem?-Pan oszalał!- z wrażenia podskoczyłam do góry- mam dopiero szesnaście lat, nie myślałam jeszcze o małżeństwie– Naprawdę?– No dobrze, myślałam, ale nie w takich kategoriach…nie nadaję się na żonę, mam mnóstwo nieodpowiedzialnych pomysłów…dużo jeszcze muszę się nauczyć.– Może pani uczyć się przy mnie, ja
panią nauczę– Czyżby geometrii, algebry, historii, chemii i
języka do matury?– Nie potrzebuje pani posiadać tej
wiedzy- odparł.– Potrzebuję, muszę się uczyć, chcę zdobyć dobrą praca?– Na co żonie lorda praca?– Lorda?- słowo to odbiło się echem w mojej głowie-odmawiałam swej ręki lordowi. Licho w środku kusiło mnie, żeby się jednak zgodzić. Czułam,
dziwne mrowienie w karku i drżenie dłoni. Patrzyłam w milczeniu w okno i usiłowałam przeanalizować sytuację.