Wykonanie
Oto i on - koniec. Koniec akcji Gotuj sezonowo, w której ilość wpisów przeszła moja najśmielsze oczekiwania. Nie ma co. Popisaliście się i pokazaliście, że z
polskich produktów sezonowych można stworzyć cuda, wystarczy tylko odrobina wyobraźni.Dlaczego produkty sezonowe?W dobie otwartego i przesyconego zagranicznymi produktami rynku często zapominamy jak dobre jest
jabłko,
gruszka czy
seler, które de facto rosną w zasięgu ręki, a ich ceny plasują się w marketach wśród tych najniższych. Rozmawiając ze znajomymi, przeglądając wasze wpisy zauważam, że nieco zachłysnęliśmy się tą ogólnodostępnością wszystkiego i wszędzie. Nie ukrywam, że mnie też cieszy widok
grzybów Portobello ustawionych w rządku na półce pobliskiego marketu - bo o takich czasach nasi rodzice i dziadkowie mogli tylko pomarzyć. Gotowanie z produktów sezonowych niesie ze sobą sporo korzyści, a obce kuchnie znamy już na tyle, że łatwo wprowadzić ciekawe modyfikacje, które tchną w starą, dobrą
marchewkę nowego ducha. Istnieje teoria, z którą po części się zgadzam, mówiąca, że ponieważ nasi przodkowie od setek lat odżywiali się pożywieniem, które zdobywali na swoim terytorium (bo
grzybów Portobello raczej nie importowali), produkty lokalne i sezonowe powinny stanowić podstawę naszej diety. I
czemu nie? Skoro taki wybór ma też wymierne skutki ekonomiczne - mianowicie
warzywa i owoce są w swoim sezonie najtańsze i często najsmaczniejsze. A do tego wspieramy drobnych przedsiębiorców, którzy - chcecie tego czy nie - stanowią podstawę naszej gospodarki. Często osiedlowe warzywniaki oferują produkty po niższej cenie niż duże markety - oczywiście jeżeli mówimy o produktach sezonowych. Kto szuka w zimę
kalafiora w warzywniaku nie powinien dziwić się, że ten kosztuje 8 zł za sztukę!Dlaczego akcja wegetariańska?Mam wrażenie, że ostatnio każdy przepis jaki spotykam zawiera w sobie coś
mięsnego. I szczerze
powiem jestem tym znudzona. Wiemy, że rozsądnie jest jeść
mięso 2
razy w tygodniu ale w rzeczywistości jemy je codziennie. Zaglądając do Jamiego Oliviera, Nigelli Lawson, Gordona Ramseya i innych kulinarnych źródeł wydaję mi się, że tak samo jak zachłysnęliśmy się ogólnodostępnością produktów, tak samo obiad bez
mięsa jest tylko czymś co, po angielsku nazywamy
side dish, czyli daniem, które świetnie komponuje się do głównego posiłku, ale nawet nie ma prawa aspirować do jego rangi. Współcześnie zaleca się, żeby nasza dieta zawierała od 10 do 15%
białka zwierzęcego, wliczając w to kazeinę - tj. wszelkie
produkty mleczne. Jadłospis składający się w 70% z
mięsa nijak do tego nie przystaje. Przyznaję, że kiedy parę miesięcy temu wprowadzałam rewolucję w swojej kuchni sama nie wiedziałam co i jak gotować. Ale po tym okresie przejściowym pomysły zaczynają pojawiać się same.Akcja Gotuj sezonowo nie ma na celu zmieniać waszego światopoglądu, indoktrynować was czy odciągać od ulubionego
kurczaka. Ma za to dać wam do myślenia i może wprowadzić zdrowsze nawyki żywieniowe dopasowane do waszych indywidualnych potrzeb. Ma też pokazać,że z
polskich warzyw i owoców można wyczarować świetne rzeczy i dostarczyć pomysłów na konkretne dania i kulinarne rozwiązania.Serdecznie dziękuję wam wszystkim za udział! Zaglądajcie do mnie i do napisania w kolejnych akcjach :)A oto i przepisy w kolejności bez najmniejszego sensu :) Pozwoliłam sobie zwrócić wyróżnić te, które w jakiś sposób mnie urzekły czy to pomysłem czy fotografią. Wszyscy byliście super!