ßßß
Wjechaliśmy do miasta mostem 25 kwietnia. Uwierzcie, robi wrażenie. Jest to kopia mostu w San Francisco.Ale przechodząc do jedzenia...Głównym naszym punktem wycieczki jedzeniowej były ciastka Pastéis de Belém . Są to babeczki z kremem zapieczone w piecu. Obowiązkowo każdy musi je zjeść z cukrem pudrem i cynamonem. Jedzone na ciepło obłęd! Trochę historii babuniek:W 1820 roku wszystkie klasztory w Portugalii zostały zamknięte. Żeby przeżyć ciężki okres, ktoś z zakonu zaproponował produkowanie słodkich ciastek. Głos o nich rozbrzmiał się po Lizbonie i później po całej Portugalii. Do dzisiaj są znane pod nazwą Pastéis de Belém (kupowane w dzielnicy Belem), a w reszcie kraju Pasteis de Nata.
Dobrze, że ludzie umieli rozmawiać po angielsku, bo byśmy nigdzie nie dojechały. Pozdrawiamy dziadka, który pomógł nam ogarnąć magiczny automat z biletami na metro.Wysiadając z metra chciałyśmy przejechać się słynnym tramwajem nr 28. W końcu to obowiązkowy punkt programu każdego, kto jest w Lizbonie. Rozejrzałyśmy się na ulicy i dostrzegłyśmy żółty pojazd. Był to stary tramwaj. Skojarzyłyśmy go z numerem 28, mimo że nie było żadnej tabliczki. Zapłaciłyśmy z oburzeniem kosmiczną kwotę 3 , 60 euro/ os. OK, czego się nie robi dla takich kultowych zabytków. Wyruszyliśmy, jedziemy wolno, pod stromą górę i nagle... koniec. Trzeba wysiąść. Przejechaliśmy jakieś 200 m, a oni mówią, że KONIEC TRASY?! Oczywiście okazało się później, że to nie był tramwaj nr 28, tylko jakiś żółty, wyciągający pieniądze badziew.#1 CIEKAWOSTKA:Wiecie, że Lizbona jest starsza niż Rzym o około 4 wieki? Jest to druga najstarsza stolica Europy - pierwsza to oczywiście Ateny.A teraz czas na filmik:Jak się podobało?Każda opinia o naszej serii jest dla nas ważna, dlatego zapraszamy Ciebie do komentowania.PS Już za tydzień jeszcze więcej jedzenia!~M&M