Wykonanie
Karnawał dobiega końca i wszyscy myślami jesteśmy już przy Tłustym Czwartku ... , który kojarzy nam się z jednym: pączkami,
faworkami, oponkami i innymi smażonymi pysznościami.To ostatni moment, żeby pofolgować sobie bez wyrzutów sumienia i skonsumować trochę więcej kalorii niż zazwyczaj ;)Bo przecież z pączkami i
faworkami spotkamy się dopiero w przyszłym roku :(Ujęta za
serce pięknymi, wprost artystycznymi zdjęciami na blogu TUTAJ postanowiłam wypróbować przepis na pączki pieczone ... w piekarniku :)No i tak jak kiedyś ktoś powiedział: pączki pieczone to nie pączki! Pączki się smaży! I coś w tym jest! Moje "pączki-nie pączki" bardziej przypominały słodkie
drożdżowe bułeczki niż tradycyjne smażone pączusie:( I mimo, że ich wygląd mnie nie zachwycił w smaku były bardzo dobre, nie mocno słodkie, delikatne i puszyste ... no i
zero zapachu smażonego
oleju, którego tak nie lubię.Ponieważ korzystałam w całości z TEGO przepisu zamieszczam do niego link, bo nie ma sensu kopiować słowo w słowo tej samej treści. Autorka bloga bardzo dokładnie objaśnia wykonanie pączków.
Moim zdaniem jednak trzeba do wyrobionego ciasta dodać zdecydowanie więcej
mąki, gdyż jest bardzo luźne, co uniemożliwia wycinanie pączków i przenoszenie ich na blachę bez zmiany kształtu.W każdym razie jeśli ktoś pokusi się o wypróbowanie przepisu proszę o wszelkie uwagi i komentarze - zmniejszona kaloryczność tych pączusiów baaardzo zachęca, aby kolejny raz wrócić do przepisu ...