ßßß
2. Wędzony dorsz. Uwielbiam wszystko co wędzone, a ryby w szczególności. Pierwszy raz jadłam wędzonego dorsza i powiem prawdę, że nie rzucił mnie na kolana, wolę zdecydowanie łososia czy flądrę.
3. Nie przepadam za słodkościami, więc kiedy mój mąż zajadał się mega słodkim deserem ja wybrałam kawę :)
4. Budki z jedzeniem powodują u mnie dreszcze... wszystkie porcje są ogromne. Nie lada wyzwaniem było kupić zapiekankę w normalnej wielkości a nie XXL. Nie jestem miłośniczką fast foodów ale w końcu poległam....Poniżej kebab na talerzu mojego męża.
I mój "malutki" kawałek pizzy. Za ten kawałeczek zapłaciłam 15 zł.
5. Mój praktycznie codzienny obiad - smażona flądra. Mimo, że we Władysławowie jest największy w Polsce port rybacki, znalezienie smacznej i świeżej flądry nie jest takie proste. Ja trafiłam dopiero za czwartym razem.
6. Udało mi się upolować spersonalizowaną puszkę Coca-coli. Niestety jedna puszka na osobę, dlatego zamiast napisu - Myszka, wybrałam aktualną ksywkę - Kurczak :)
7. Absolutna atrakcja nad morzem... ( podobno od zeszłego roku), koniki lub inne dziwne zwierzęta, które się wypożycza i się na nich jeździ :) To bardzo ciekawy widok i trudno mi go opisać ...