Wykonanie
W końcu nadeszła ta wielka chwila..zaczynam
serię postów o Paryżu. Zbierałam się od powrotu, czyli od 3 maja, jednak i tak nie jest to duże opóźnienie;). Zacznę od klasycznej trasy od Łuku Triumfalnego do Luwru, wbrew pozorom spory kawałek do przejścia. Gdziekolwiek mieszkamy, docieramy metrem do stacji Charles de Gaulle Etolie i zawiłymi korytarzami dochodzimy pod łuk, ale bilet do wejścia na górę kupujemy jeszcze w ciemnym korytarzu;). W Paryżu wszędzie są kolejki, więc nie ma szans ominąć kasy. Wejście dla obywateli UE poniżej 26 roku życia jest za darmo, ale trzeba odebrać ten darmowy bilet w
kasie, pokazując dokument tożsamości. Uff, mamy bilety, to teraz tylko 284 stopnie i jesteśmy na górze. Od razu nadmienię, że pogoda pozostawiała wiele do życzenia, ale...bez narzekania, bo i tak było świetnie.Widok na La Defense i Grande Arche
Montmartre i Sacre CoeurSchodzimy, robimy obowiązkowe fotki przy rondzie, z pierwszeństwem dla wjeżdżających i schodzimy w dół
Polami Elizejskimi. Jest to słynna aleja łącząca
plan Zgody z placem Charles'a De Gaulle'a. Pełno tu restauracji, teatrów i przede wszystkim ekskluzywnych sklepów.
Łuk Triumfalny, widok z Pól ElizejskichPrzystanek dla mnie, Laduree, czyli
cukiernia, kawiarnia ze słynnymi macarons ( bezikami przekładanymi różnymi kremami). Oczywiście, jak wszędzie trzeba poczekać w kolejce. Na zewnątrz jest kolejka do
cukierni, do kawiarni wchodzi się drzwiami obok i czeka w holu. Skusiłam się na zestaw 4 makaroników (uwierzcie mi, że to naprawdę wystarczy) i pyszną
herbatę Marii Antoniny. Przede wszystkim
makaroniki są piękne, bardzoo słodkie i dość drogie. Jednak nie wyobrażam sobie ich nie spróbować. W kawiarni pełno było Azjatów (i nie tylko w kawiarni...), więc moje fotografowanie talerzyka nie było niczym odmiennym.
Po takich słodkościach nabrałyśmy energii do dalszego spaceru. Po drodze mijałyśmy kolejne sklepy, kino, teatry. Poniżej wejście do jednego z pięciu sklepów Abercrombie & Fitch. Jak widać, żeby wejść do tego sklepu i obejrzeć cokolwiek trzeba najpierw odstać w kolejce. W bramie
stoją panowie/chłopcy, którzy pilnują wejścia. Ponoć latem
stoją bez koszulek ;)
Zmierzamy do Placu Zgody...
Co ciekawe, mimo nazwy, na tym placu podczas rewolucji ścinano głowy (to tutaj dokonano egzekucji na
Marii Antoninie).Poniżej zdjęcia ogrodów Tuilerie (uwielbiam wymowę tego słowa po francusku;). Ogrody te są najstarszym i największym parkiem publicznym w Paryżu. Zostały stworzone przez Katarzynę Medycejską w 1564, jako część Pałacu Tuileries. Park zawiera wiele rzeźb, fontann, dwa duże baseny i dwa muzea, które są jedynymi zachowanymi
budynkami po Pałacu Tuileries: the Galerie Nationale du Jeu de
Paume i the Musée de l'Orangerie, w których znajdują się słynne obrazy Claude
Moneta z liliami
wodnymi. W parku pełno jest krzeseł, każdy znajdzie miejsce na chwilę odpoczynku. Jak widać po zdjęciach, w końcu wyszło słońce :)
Obowiązkowe zdjęcie z piramidką, następnym razem trafię w sam czubek ;)
Tutaj wchodziłyśmy do Luwru, bez jakiejkolwiek kolejki, więc polecam wejść od strony ogrodów Tuileries. Ponownie obywatele UE do 26 roku życia wchodzą za darmo. Co do samego Luwru, prawie wszędzie korytarze wyglądały tak, jak na zdjęciu poniżej. Przez napierające tłumy ciężko jest oglądać dzieła sztuki, których pełno jest w Luwrze, pomyśleć chociaż chwilkę na ich temat.
Tyle na dzisiaj, ale jeszcze kilka postów o Paryżu się tutaj pojawi, więc zapraszam :)