Wykonanie
W tym roku wprawdzie z lekkim ‘poślizgiem’ (za co serdecznie Was przepraszam, niestety z przyczyn ode mnie niezależnych cierpię ostatnio na spory, permanentny ‚niedoczas’…), mam jednak nadzieję, że mimo wszystko po raz kolejny zechcecie przyłączyć się do naszego
dyniowego szaleństwa :)Jak zwykle
dyniowe zakupy poczyniłam na przełomie września i października, choć tym razem niestety zadowolić musiałam się o wiele mniejszą ilością dyni (co dla takiej dynioholiczki jak ja do łatwych zadań nie należy ;)).
Na szczęście nawet same wizyty na
dyniowych farmach są niezwykle przyjemne, choć nie ukrywam, że zawsze trudno jest mi się ograniczyć podczas ostatecznego wyboru i zakupu dyni…
Ten rok był na szczęście dla rolników (i dla dyni :)) zdecydowanie bardziej łaskawy niż ten poprzedni (choć niektórzy musieli jednak co jakiś czas podlewać rośliny). U zaprzyjaźnionej pani udało się w tym roku wyhodować kilka nowych odmian, które trafiły do mojego ‘koszyka’ jako pierwsze (więcej szczegółów o nich pod koniec wpisu…), a w następnej kolejności te ulubione, które dokupuję co roku.
Zawsze kupuję australijską Jarrahdale i oczywiście kilka egzemplarzy Hokkaido (na szczęście te ostatnie są łatwo dostępne zimą rąwnież w sklepach czy na targ – tak jak i
dynia Butternut – nie muszę więc czynich większych zapasów…).
Dokupuję kilka Delikat do faszerowania i Acornów różnej
maści, przynajmniej jedną
dynię ‚bananową’ oraz kilka dyni
makaronowych .
Poniżej jedna z moich ulubionych odmian – Flat White Boer Ford, z Południowej Afryki; tym razem najmniejsza jaką udało mi się kupić – ma ok. 7 kg (ale to już i tak zdecydowanie lepiej niż 10 czy 12 ;)).
Minusem tak długiej dyniowej pasji (by nie
rzec szaleńczej miłości ;)) jest fakt, iż coraz rzadziej trafiam na nieznane mi jeszcze gatunki dyni.
A gdy już takowe znajduję, to ze względu na gabaryty niektórych z nich nie zawsze nistety
mogę je ‘przygarnąć’ ;) jak np. tę oto 10 kg
dynię ‘gros jaune de Paris’ (czyli ‘duża
dynia paryska’). I zawsze sobie wtedy powtarzam, że może jednak w przyszłym roku… ;)
A o czym myślę robiąc poniższe zdjęcie?
O tym, że to naprawdę dosyć frustrujące, iż nie
mogę wszystkich tych szarych piękności przygarnąć… ;)A teraz już kilka tegorocznych zakupionych ‘nowości’, o których wspomniałam Wam wyżej :
Beung
Karn(Cucurbita moschata),
rodem z Tajlandii. Miąższ żółto-
pomarańczowy, dosyć soczysty, waga średnio ok. 1 kg. Czas przechowywania – od 3 do 5 miesięcy.
Crowning(Cucurbita moschata), z Tajwanu. Waga średnio ok. 1,5 – 2 kg, miąższ
pomarańczowy, słodkawy, delikatny w smaku. Czas przechowywania – od 7 do 10 miesięcy.
Brians Grey(Cucurbita maxima), kolejna szara piękność
rodem z Australii. Waga do 6 kg, miąższ ciemno śółty, słodkawy, dobrej jakości. Czas przechowywania – od 4 do 6 miesięcy.
Ponderosa(Cucurbita maxima),
dynia australijska.
Owoce lekko spłaszczone, waga od 7 do 9 kg, miąższ ciemno
pomarańczowy, słodkawy, dobrej jakości. Czas przechowywania ok. 6 miesięcy.
Monarch(Cucurbita maxima) to stosunkowo nowa hybryda z Nowej Zelandii. Waga od 4 do 6 kg, miąższ ciemno
pomarańczowy, zwarty, bardzo dobrej jakości. Czas przechowywania ok. 6 miesięcy.
Winter Sweet(Cucurbita maxima), waga ok. 2 kg, miąższ zwarty, z tej samej rodziny co
dynie Marrble, Yukigeshou czy Confection. Czas przechowywania ok. 5- 6 miesięcy.‚Jak co roku dopiszę jeszcze tylko, by kupując
dynie pamiętać o tym, by wybierać zdrowe okazy, bez plam czy uszkodzeń. Jeśli chcemy je przechowywać nieco dłużej, to wybierzmy te z dość długim ogonkiem, nigdy te które są go pozbawione. Przechowywane w suchym, w miarę chłodnym i przewiewnym miejscu, niektóre gatunki będą mogły przetrwać kilka dłuuugich miesięcy. Pamiętajmy też, by regularnie oglądać leżakujące w domu
dynie i gdy tylko zauważymy na nich jakieś plamy, przebarwienia lub pierwsze oznaki psucia – natychmiast je użytkujmy.‚I na koniec już przypomnę również
linki do wcześniejszych wpisów, gdzie znaleźć można odmiany dyni z poprzednich festiwalowych tygodni : Festiwal Dyni 2014 / Festiwal Dyni 2013 / Festiwal Dyni 2012 / Festiwal Dyni 2011 / Festiwal Dyni 2010 / Festiwal Dyni 2009 / Festiwal Dyni 2008 ).Polecam również zakładkę ‘Gdzie kupic dynie’, gdzie w komentarzach znajdziecie adresy polecanych przez czytelników miejsc.A na koniec tradycyjne już podziękowania dla (et encore un grand merci aux propriétaires de…) :‚ La grange aux courges’ (Famille Jaquier)la ferme de Mme Martine Meldem‘1001 courges’‚Pozdrawiam serdecznie i już niebawem zapraszam na pierwsze
dyniowe smakołyki :)‚