Wykonanie
Dziś kolejna wariacja na temat racuchów
drożdżowych.Był już podstawowy przepis na RACUCHY Z
JABŁKAMI, były RACUCHY Z
OWOCAMI I SOSEM
CZEKOLADOWYM i ostatnio RACUCHY KUKURYDZIANE .Dziś do ciasta dodałam 2 duże kopiaste łyżki
płatków z nasion
amarantusa i odrobinę więcej
mleka (
sojowego, bo akurat takie miałam otwarte) - tyle, żeby ciasto miało konsystencję gęstej
śmietany.
Część racuchów smażyłam na patelni tylko przesmarowanej
olejem (na zdjęciu to te jaśniejsze), część na zupełnie suchej (to te z ciemniejszą "skórką") - wychodzą fajnie miękkie, puszyste, wręcz pączkowe i teraz już bardziej lubimy takie, niż jak robiłam kiedyś, chrupiące, bo smażone na większej ilości
oleju...Dodatek
płatków amarantusowych na szczęście w żaden sposób nie wpłynął na smak i zapach placuszków, a dzięki temu, że to
płatki, a nie całe ziarna, nie było go nawet widać.Czyli mamy drugą, oprócz poppingu z
amarantusa, opcję dodawania tych nasion do jesienno-zimowych posiłków bez zmuszania się i wybrzydzania ;)
A dlaczego do posiłków jesienno-zimowych?Bo latem witaminy, minerały i błonnik czerpiemy głównie z ogromnej ilości świeżych
warzyw i owoców, a teraz, kiedy wybór jest znacznie uboższy, będziemy wspomagać się w większym stopniu ziarnami, pestkami, strączkami,
orzechami, które przy okazji są też fajnym źródłem
białka (w
amarantusie 15 gramów w 100 gramach produktu, to całkiem dużo).Wszystko to robi się bardzo szybko, nakładając ciasto na patelnię w zasadzie kończąc nakładanie 4 placka już przewraca się na drugą stronę pierwszego, a po przewróceniu ostatniego można zaczynać ściąganie z patelni i tak w kółko do wykończenia ciasta.Nasze dzisiejsze racuchy posmarowałam sobie
kremem czekoladowym i
konfiturą wiśniową, popiłam czarną
kawką i czego mi więcej trzeba, żeby umilić sobie poniedziałkowy poranek...