Wykonanie
Kilka dni temu w rozmowie z Moniką, autorką blogów Stoliczku nakryj się i Kuchnia nasza polska dowiedziałam się, że moje zdjęcia na samodzielnie robionych serwetkach były przedmiotem blogerskich pogaduszek na spotkaniu w Pradze z
Basią z Makagigi i 55 pierników . Obie dziewczyny znam niestety tylko z
sieci, ale jesteśmy zaprzyjaźnione od czasu wirtualnych spotkań u Antoniego na blogu Kumy z Koszelewa.Otóż wiem,
czemu mnie uszy piekły ,
Basia z Moniką rozmawiały o blogowych zdjęciach , które u Moniki są nieco ascetyczne, bez „firanek ” , jak to zabawnie określiły. Powiedziały , że moje zdjęcia nie potrzebują żadnych znaków
wodnych, bo są dość charakterystyczne, ze względu na tło – moje samodzielnie dziergane serwetki.
Ucieszyło mnie to bardzo, bo z połączenia dwóch pasji wynikło coś fajnego, po czym jestem rozpoznawalna. Poza tym takie własnoręcznie dziergane tła znacznie ocieplają zdjęcia. I to takie miękko układające się – ktoś mi kiedyś kazał wykrochmalić i wyprasować ! Nie lubię sztywnie wykrochmalonych rzeczy ani wyprasowanych na zupełnie gładko, to jest jakieś za sztywne dla mnie, wolę luz i swobodę. taka jestem i takie są moje zdjęcia .
Lubię też prostotę i naturę, dlatego latem czy
słoneczną jesienią robię zdjęcia w trawie lub na kępce szczawiu
Mam też starą drewnianą ławkę, coraz bardziej spłowiałą
A jak mi się uda przegonić kota z huśtawki o ciekawej strukturze, to narażając się na to, że buchnie coś z talerza, to i na niej fajne zdjęcie czasem zrobię :
Ale ja nie robię z fotografowania ceremonii. szybko, by jedzenie nie wystygło, bez zbędnych przygotowań, jak się uda coś fajnego, to dobrze, jak nie – to nie płaczę. Robienie zdjęć jest najmniej lubianą przeze mnie czynnością związaną z blogowaniem. Kocham gotować, pisać, opowiadać historyjki. A zdjęcia lubię robić, ale nie jest to moją pasją. Niedawno nie przystałam na namowy
męża, by kupić wypasiony aparat. Na razie pstrykam kompaktowym Kodakiem córki i szukam stłuczonego wyświetlacza do ulubionego Lumixa DMC-TZ1 z obiektywem Leica , który mi upadł na warsztatach Lubelli. Kolega syna obiecał mi wymienić. Może ktoś wie ?Tym aparatem zrobiłam zdjęcia na konkurs Żywca i wygrałam. To było w 2011 roku, kiedy wielu popularnych dziś blogów jeszcze nie było w
sieci. Zapisane w formacie RAW doskonale wypadło w gazecie.
Akurat miałam okrągłe urodziny i bardzo mnie to podbudowało. Zdjęcie ukazało się w Gali na kilka dni przed moimi urodzinami. Dostałam za to wypasiony serwis obiadowo-
kawowy z białej porcelany ( kto u mnie bywa, to wie, ten z fikuśnymi krzywymi filiżankami)Po spotkaniu Och My Blog z
Maćkiem Budzichem w czerwcu tego roku postanowiłam zrobić coś, by mój blog się wyróżniał. Dodałam cykl Kulinarne Koty, cieszący się dużym wzięciem. Robię coraz więcej relacji z poznańskich wydarzeń kulinarnych oraz organizowanych w większości przeze mnie spotkań Wielkopolskiej Grupy Blogerów Kulinarnych, na których panuje rodzinna atmosfera.A intratnych kontraktów reklamowych, jak koleżanki z wypasionymi aparatami nie dostaję. Mam za to grupę dobrych znajomych i przyjaciół, na których
mogę liczyć.Nie szukajcie na moim blogu artystycznych zdjęć. Wpadajcie po smaczne dania, ciekawe opowiastki, relacje z kulinarnych wydarzeń, ciepłą atmosferęI to by było na tyle . Ostatnie zdjęcie jest Michała,
męża Rybki zwanej Martą – byli na pikniku z maleńką Zosią . Na zdjęciu są koledzy ze studiów Karmel-itki, którzy przyjechali z daleka zachęceni opowiadaniami Ady o naszych niezwykłych spotkaniach …