ßßß Cookit - przepis na Za karę idziemy na piwo kobieto!

Za karę idziemy na piwo kobieto!

nazwa

Wykonanie

Byliśmy tak zajęci wylizywaniem talerzy, że nie zauważyliśmy jak ładnie było w naszym pubie, a raczej historycznym dworku.
Aż trudno uwierzyć, ze hotel jest usytuowany parę kilometrów od lotniska i ludzie zazwyczaj zatrzymują się tutaj na jedną noc, w drodze na lotnisko, na poranny lot. Po śniadaniu postanowiliśmy się przespacerować po parku, który należy do hotelu. Sznupek zmęczony wczorajszą podróżą, przystąpił do ataku, który chyba obmyślał podczas śniadania.
Oooo Sznupcia, patrz kaczuszki! Lubisz kaczuszki, prawda?
Oooo patrz Sznupcia! Wiewiórki!
Oooo patrz Sznupcia! Grzybek
Ślicznie tu prawda?
Prawda, prawda Sznupku
I jaki ogromny ten park i jaka cisza! Cały dzień można tak spacerować
Sznupek!?
Takkk...?
Nie urabiaj mnie, już ja cię znam
Ale o co ci chodzi?
Już ja swoje wiem, widzę na wylot, co ci w głowie świta
Ojej! A musimy do tego Londynu jechać?
No wiedziałam, wiedziałam!
No przecież pojedziemy, jak chcesz to pojedziemy. Tak tylko, próbowałem szczęścia.
Sznupkowi nie wyszło próbowanie i z nosem na kwintę poczłapał za mną na stacje kolejową, gdzie wsiedliśmy w pociąg, który zabrał nas do Londynu. Nie mieliśmy żadnego ambitnego planu, chciałam się przespacerować nad Tamizą, zobaczyć świąteczny jarmark i poczuć trochę tej bajkowej atmosfery. Raz spędziłam okres świąteczny w Londynie i pamiętam te uliczki, cudne, niczym wycięte z baśni Christiana Andersena.
Wysiedliśmy na stacji London Bridge i daliśmy się wciągnąć w płynący tłum ludzi. Razem z falą innych "człowieków i dziwolągów" wpłyneliśmy na stację metra i musieliśmy szybko podjąć decyzje dokąd jedziemy, bo tam nie ma czasu na rozmyślanie, każda sekunda cenna. Niech się poprawię, decyzję musiałam podjąć ja, bo Sznupek w takich sytuacjach przełącza się na "off line" i zwyczajnie ciągnie się za mną.
Nagle przyszedł mi do głowy pomysł, aby odwiedzić słynną Oxford Street i pooglądać wystawy i sklepowe dekorację, a przy okazji odwiedzić ogromnego, wspaniałego londyńskiego H&M. Może coś fajnego tam jeszcze wypatrzę. Powiedziałam Sznupkowi co planuje, on to skwitował jednym "acha" i już po 5 minutach razem z dzikim tłumem wypłynęliśmy na Oxford Street. Zakręciło mi się w głowie od tych świateł migoczących, dech zaparło od tego przepychu, od tych tłumów ludzi, kawalkady czerwonych autobusów, samochodów, rowerów.....
Nie wiem kiedy minęło dwie godziny, a może nawet trzy, bo przecież w H&M dla każdej kobiety czas się zatrzymuje. Ja poszłam szaleć między manekinami, a Sznupek został przed sklepem w towarzystwie innych mężów/ojców/kochanków. Jak wróciłam, to się przeraziłam! Własnego chłopa nie poznałam! Matko, ktoś mu krzywdę zrobił podczas mojej nieobecności! Siny nos, usta wykrzywione w bólu, obłęd w oczach.
Zmarzłeś?
(....)
No co nic nie mówisz?
Co kupiłaś?
A nic, w sumie to samo w Glasgow jest
I zajęło Ci 2 godziny, żeby się o tym przekonać?
No i poszliśmy, nawet słowa nie powiedziałam, że na ten siny nos to bardziej gorąca herbata lub mleko z miodem by pomogło. No może choć na ten obłęd w oczach piwo pomoże.
Zrobiło się już ciemnawo, więc przespacerowaliśmy się jeszcze chwile, a raczej staraliśmy się jakieś zdjęcia porobić, co w tym tłumie było prawie niemożliwe.
No to najwyższy czas jechać na bawarski jarmark, wpadamy na metro, schodami w dół i nagle jak mnie coś w kolanie chrupnęło, zapiekło w łydce, że zastygłam bez ruchu i aż mi usta w bólu wykręciło. Poruszenie na schodach, po przecież ruch wstrzymałam i nagle każdy musiał mnie omijać. Dziwne, nikt się nie zapytał, czy coś mi się stało? A ja stoję taka w bezruchu, bo nie wiem, czy uda mi się postawić następny krok. Sznupek nie wie, o co chodzi, bo przecież zamiast mu wytłumaczyć, to warczę na niego. On zawsze taki niedomyślny! Jakoś udało mi się dokuśtykać do ławki na metrze. Macam kolano, macam łydkę, co jest? Robię parę kroków i czuje, że coś czuje w tym kolanie i do tego ten skurcz w łydce. Decyzja taka, że jedziemy do hotelu. Kuśtykanie na pociąg zajęło mi wieki całe.
I jak ja jutro polecę 10 godzin w samolocie z taką nogą? Miałam nadzieję, że tylko sobie cos tam nadwyrężyłam i do rana przejdzie. Sznupek na mnie krzyczy, że jak do rana nie przejdzie, albo spuchnie kolano to nie lecimy, a raczej lecimy na pogotowie.
Rano dalej kuśtykam, niby trochę lepiej, ale wciąż mi coś tam w tym kolanie klika. Na szczęście nic nie spuchło i siniaka tez nie ma. Jedziemy na lotnisko, szybka odprawa, śniadanie, wszytko sprawnie, ale humor gdzieś uleciał. Na chwile! Przecież mam Sznupka, będzie mnie na barana nosił.
Sznupek, a będziesz mnie na barana nosił, jak kolano odmówi posłuszeństwa?
Sznupciu, oczywiście, że będę nosił, ale tylko po asfalcie
Dlaczego tylko po asfalcie?
Bo po piachu będzie ciężko, możemy się zakopać
I od razu poczułam się lepiej mając takiego wspaniałego mężczyznę u boku. Sznupek zawsze wie co powiedzieć, żeby mi samopoczucie poprawić. Czasami tylko z zachowaniem gorzej........
Miejsca w samolocie mieliśmy przy oknie. Ja pierwsza usadowiłam się przy oknie, a Sznupek, nie zwracając uwagi na cały tłum pasażerów za jego plecami, postanowił się rozebrać z bluzy. Niby nic, niby prosta czynność, ale nie dla Sznupka. Mój Ukochany zaprezentował się naszym współpasażerom w pełnej krasie. Ręce w górze, brzuch na wierzchu, cycki na wierzchu, bluza i podkoszulka owinięta wokół głowy, a Sznupek faluje jak wierzba na wietrze. Po czym się schyla, cięgnie rękawy, sapie, coś mruczy i dalej faluje. Cały samolot ma czas na to, żeby w spokoju policzyć jego nieliczne włosy na klatce piersiowej. Ja już nie wytrzymuję napięcia i syczę:
Sznupekkkk, co Ty tam robiszzzz?
Zaplątałem się !
No weź i opuść tą bluzę!
Nie mogę! Okulary mi się gdzieś zaczepiły o rękaw!
Jesssuuu, ludzie się gapią!
Doprowadził się jako tako do ładu, włos rozwiany przycesał, okulary przetarł i zadowolony z siebie zasiadł obok mnie.
Sznupcia, ale powiedz sama, nieźle zapozowałem na Żelka ?
Tak Kochanie, Haribo może ci płacić za reklamę
Dopiero co ochłonęłam po występach Sznupka i już przyszła pora na obiad. Pudełko w samolocie było dwa razy większe od mydelniczki w pociągu. Będzie na bogato!
Sznupcia zamienisz się?
Nie zamieniam się na nic
Dam ci bułeczkę i masełko za czekoladkę
Za czekoladkę? Dawaj!
Dziesięć godzin lotu minęło bardzo szybko, choć kolono bolało niemiłosiernie. No, ale co tam kolano! Wylądowaliśmy właśnie na Kubie. Przywitała nas cudna karaibska pogoda, żar lał się z nieba. WITAJCIE WAKACJE!
Na ciąg dalszy zapraszamy wkrótce............
Źródło:http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.com/2014/01/sznupkowie-na-wakacjach-czesc-3.html