ßßß Cookit - przepis na Poświąteczne porządki, czyli nowe sanki, Elka po przeróbkach i hobbitowy świat

Poświąteczne porządki, czyli nowe sanki, Elka po przeróbkach i hobbitowy świat

nazwa

Wykonanie

Chcecie wiedzieć jak nam minęły Święta? Chcecie? No to Wam opowiem, jak chcecie. Upłynęły to dobre słowo, nawet rzekłabym, idealnie pasujące do sytuacji. Całe Święta lało! Od rana do nocy praktycznie lało w całej Wielkiej Brytanii. Powodzie, podtopienia, pozalewane drogi i mosty, wezbrane rzeki, odwołane pociągi, worki z piaskiem czekające w pogotowiu. Tak w skrócie wyglądał ostatni tydzień na Wyspach. Poniższe zdjęcia chyba najlepiej oddają tegoroczną atmosferę Świąt. Zdjęcia zapożyczone z internetowego skarbca.
A to wszystko z winy mojej siostry jedynej. Nie tam, żeby jakieś moce nad przyrodzone miała czy potrafiła pogodę zaklinać. Nie nie nie.... Siostra sanki kupiła. Takie porządne sanki w polskim stylu, bo tu u nas to można sobie takie jakieś plastikowe popierdółki kupić, a nie sanki. No i takie sanki siostrze marzyły się juz chyba od trzech lat. Sanki zamówiła w samym Hamburgu. Ależ się cieszyła, ile planów było! Wreszcie Mycha będzie miała sanki z prawdziwego zdarzenia, tak jak my, za czasów naszego dzieciństwa.Będzie mogła moja siostrzenica zjeżdżać sobie z górki na pazurki. W dniu, w którym przyszły sanki, mróz odpuścił, zrobiła się chlapa i zaczęło lać. Mówię do siostry - ty oddaj te sanki, bo nam prędzej wyspę zaleje, niż śnieg spadnie. Siostra się uparła i sanek oddać nie chce. Płozy poleruje i na sucho trenuje slalom saneczkowy, zjazd na brzuchu i na "koguta". Na szczęście na przyszły rok planuje zakupić meble ogrodowe, więc jest szansa na długą i ostrą zimę. Ale co będzie z latem?
Pomimo deszczowej aury humory nam dopisywały. Wigilie spędziliśmy w towarzystwie pierogów z kapustą i czerwonego barszczyku oraz jednych i drugich rodziców na Skypie. Prezenty były skromne, bo te większe zrobiliśmy sobie wcześniej. Sznupek dostał ciepłe rękawice, a ja sześć nowych książek, ciepły kocyk od sekretnego Mikołaja i różową śliczną kosmetyczkę.
Pierwszy dzień Świąt to było totalne lenistwo przed telewizorem i dobre jedzonko na stole.W telewizji dobrego jedzonka nie serwowali, bo dyżurnym kucharzem był Gordon Ramsay i niestety jego program świąteczny nie powalił na kolana i nie polała się nawet jedna kropla ślinki. Ze wzruszeniem wspominam świąteczny program Jamiego Olivera z poprzednich lat, gdzie wspólnie piekł i gotował z rodziną i przyjaciółmi. Robił wspaniałe naleśniki z córkami, piekł indyka i gęś z babcią, do której pieszczotliwie mówił tygrysku. A u Gordona? U Gordona dzieci(tak na oko 12 lat) podawały gościom alkohol i przekąski. A sam Gordon bez wrzasków i przeklinania nie miał w sumie za dużo do powiedzenia, A indyka piekł w towarzystwie telewizyjnych celebrytków, Davida Hasselhoffa i jego nowej 18letniej narzeczonej z cyckami po sama brodę.
Oczywiście nie mogliśmy przegapić świątecznego przemówienia Królowej Elki. Mowa była tak nudna i tak poprawnie polityczna, że nic z niej nie zapamietalam. Ale jedno muszę przyznać - Elka wyglądała rewelacyjnie! Jak Królowa Śniegu! Biało-srebrna połyskująca suknia, białe perły, białe włosy i twarz gładka jak tafla lodu. Ja nie chce nic mówić, ani plotek siać, ale Elka chyba się trochę ponaciągała tu i ówdzie. Poważnie wam mówię, taka wygładzona , że ledwie ustami ruszała. Jeżeli się mylę i ona tak naturalnie wygląda, to ja wam mówię, wątpię czy potomek Wilhelma i Kaśki doczeka się korony. Z takim zdrowiem Elka będzie nam panowała przez następne 100 lat! Mieliśmy juz Żelazną Margaret, a teraz mamy Stalową Elkę. Kobiety w Wielkiej Brytanii lubią byc u władzy i mam tu na myśli każdy aspekt życia;)
Drugi dzień Świąt to jedno wielkie szaleństwo zakupowe. Przeceny i obniżki do 75%. W niektórych sklepach porządku musiała pilnować policja, tak się baby biły o fatałaszki i ostatnia parę butów od Jimmiego Choo. Nas nie bawią takie atrakcje i zaszyliśmy się ze Sznupkiem w bajkowym świecie.
Bajkowy, a raczej baśniowy świat pełen hobbitów, pięknych widoków, cudnej muzyki porwal nas na prawie trzy godziny. Nie przesadzam, ale totalnie odpłynęliśmy w inny świat. To trzeba zobaczyć i przeżyć, to jest jak podróż w czasie, jak przygoda w innym wymiarze. Płakać mi się chce na samo wspomnienie wczorajszego dnia. Piękne doznanie!
Święta, Święta i po Świętach, jak to mawiają. Następne juz za rok! Teraz czas przygotować się na największe wydarzenie w Szkocji czyli czterodniowe obchody Nowego Roku. Ale o tym opowiem Wam jutro.
A jak Wam upłynęły świąteczne dni? Zadowoleni jesteście z prezentów? Nacieszyliście się rodziną? A moze ktoś jeździł na sankach?
Źródło:http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.com/2012/12/poswiateczne-porzadki-czyli-nowe-sanki.html