ßßß Cookit - przepis na truskawkowa panna cotta

truskawkowa panna cotta

nazwa

Wykonanie

Sama się zastanawiam dlaczego dotychczas na moim blogu nie było przepisu na panna cottę? Wszak futrzana panna Kota codziennie towarzyszy mi w kuchni. Jest kilka momentów kiedy wiem, że pojawi się znikąd i muszę przyznać, że wykorzystuję to kiedy za żadne skarby nie mogę jej znaleźć. Na przykład: odgłos rozbijania skorupki jajka, otwieranie konserwy (kotu kojarzy się z puszką tuńczyka albo kukurydzy, dałaby się zabić za te przysmaki). Albo gdy obieram pieczarki siedzi zawsze nad miską i uparcie próbuje ukraść jedną z nich. Lubi też zapach smażonych krewetek. Swoją drogą trochę ją rozpieściliśmy i nie połasi się na byle co :) Zdarza się jednak, że żadne z wymienionych sposobów nie działa aby przywołać kota. Nasze mieszkanie nie jest duże ale kot, jak to koty mają, potrafi skutecznie się ukryć. Całkiem niedawno, gdy A. wracał z Norwegii, wróciłam z pracy i wcale nie pomyślałam o kocie. Byłam święcie przekonana, że siedzi w sypialni zawinięta szczelnie w kołdrę i wyjdzie dopiero jak zgłodnieje. Po kilku godzinach chciałam wywiesić pościel na balkon aby ją wywietrzyć. Bardzo się zdziwiłam gdy nie znalazłam tam kota. Gdzie ten sierściuch się schował? Zaczęłam szukać w miejscach, w których często spała. W szafie jej nie było, w łazience na ręcznikach też nie. Przeszukałam fotele. Może śpi pod ubraniami? Nie ma jej! Szuflady? Parę razy zdarzyło mi się rano zostawić otwartą szufladę i totalnie nieświadomie, że kot w niej siedzi, zamknąć. Wypróbowałam sposoby, które zawsze działają. Czyli stukanie misek, otwieranie lodówki. Zero reakcji, zapadła się pod ziemię, czy jak? Balkon! Cały dzień był otwarty. Przeszły mi przez myśl najgorsze scenariusze. Na balkonie jest siatka aby kot nie wyskoczył oraz żeby gołębie nie robiły gniazd. Ale kot miał co najmniej 8 godzin. Cholera wie, co takiej przyjdzie do głowy. Mogła dołem wyskoczyć. A. nie odbierał telefonu. Był właśnie w trakcie przeprawy promowej do Polski więc wcale się nie zdziwiłam. Chociaż co mógłby zrobić? On w Szwecji a ja we Wrocławiu. Zadzwoniłam do przyjaciela. Telefon do przyjaciela zawsze pomaga.
- Cz.! Nie mogę znaleźć kota! Szukam go od godziny i nigdzie jej nie ma! - jak zwykle panikowałam.
- Magda! Spokojnie, wasz kot jest leniwy. Pewnie śpi gdzieś w mieszkaniu. Dokładnie szukałaś?
Czy dokładnie szukałam? Człowieku ja od zmysłów odchodzę. Przejrzałam całe mieszkanie wzdłuż i wszerz.
- Balkon był cały dzień otwarty, może wyskoczyła na ulicę!
- Przez tyle lat nie wpadła na taki pomysł, czemu teraz miałoby jej to przyjść do głowy? Musisz się uspokoić, na pewno jest w domu.
Telefon trochę mnie uspokoił. Cz. ma rację. Czemu miałaby skakać z balkonu?
Dla świętego spokoju wyszłam na podwórko. Obeszłam blok dookoła, przeszłam się po parku. Nigdzie jej nie było. Nawet nie miałam pomysłu gdzie jej szukać. Nigdy nie wypuszczaliśmy jej na dwór więc nie wiem gdzie mogłaby pójść. Z łzami w oczach wróciłam do domu. Wchodzę a kot siedzi w przedpokoju i patrzy na mnie jak na idiotkę. Nie wiedziałam co zrobić, zabić ją czy przytulić. Do dzisiaj zastanawiam się gdzie wtedy była.
Wróćmy do panna cotty, bo o niej miał być ten wpis :)
Jest to typowy włoski deser. Jego nazwa w dosłownym tłumaczeniu znaczy "gotowana śmietanka". Nie brzmi już tak fajnie, prawda? Jestem zwolenniczką nazywania rzeczy po polsku, jednak kuchnia jest takim miejscem gdzie pozwalam sobie na odstępstwa od tej reguły. Czy ktoś z Was miałby ochotę zjeść "gorącego psa" (hot dog), "przypalony krem" (creme brulee), czy "obracające się mięso" (doner kebab). W takich przypadkach wolę oryginalne nazwy.
Moja panna cotta jest dzisiaj z truskawkami. A. zaopatrzył mnie w takie ilości tych owoców, że przechodzę już samą siebie w wymyślaniu kolejnych dań z ich użyciem.
Składniki:
250 ml śmietanki 30%
250 ml mleka
1 płatek żelatyny
25 ml soku truskawkowego
50 g cukru
Żelatynę rozpuszczam w 3 łyżkach gorącej wody. W rondelku rozgrzewam pozostałe składniki, czyli śmietankę, mleko i sok truskawkowy oraz cukier. Gdy cukier się rozpuści, dodaję żelatynę. Całość mieszam cały czas, pilnując aby mleko nie wykipiało a żelatyna dokładnie się wymieszała z resztą. Przelewam do pucharków. Można użyć też filiżanek. Powinny wyjść cztery porcje. Gdy ostygną, wkładam do lodówki na około godzinę. Przed podaniem trzeba włożyć pucharki na kilka sekund do gorącej wody. Dzięki temu panna cotta bez problemu odejdzie od naczynia, na talerz. Dekoruję świeżymi truskawkami i polewam sosem truskawkowym.
Źródło:http://mycatcooks.blogspot.com/2013/06/truskawkowa-panna-cotta.html