Wykonanie
Wyjazd
męża ma swoje plusy i minusy. Zazwyczaj kot całą futrzaną miłość i uwielbienie okazywał jedynie swojemu ukochanemu Panu. Zdarzył się jednak dzień, że to mnie spotkał ten zaszczyt. Fakt, wróciłam do domu później niż zwykle ale nie aż tak późno żeby kot miał czas usychać z tęsknoty. Ledwo weszłam, zaczęła się rundka. Na szafkę, na stolik,
między nogami, na barek, z barku na hoker i znów pomiędzy nogami. Do łazienki, na ściankę z luksferów, cud, że ominęłam ją w ostatniej chwili. Wszędzie była o krok ode mnie. Do tego pomiaukując co chwilę. Miau! Miau! Miau! Kocie, daj spokój! Zmęczona jestem! Gdy usiadłam aby zjeść odgrzane naleśniki siedziała już na
stole. Gdy włączyłam laptopa, uparcie właziła na klawiaturę odkrywając przede mną nowe skróty klawiszów :) O mały włos a miałabym facebooka w html. Gdy próbowałam ją zdjąć oplotła się wokół szyi, mrucząc i liżąc mnie po uchu. Uwierzcie, mój kot nigdy nie był tak wylewny. Czasem podeszła, otarła się, zamruczała i szła spać. No może przesadziłam, jest nieco bardziej interaktywna ale dzisiaj przeszła samą siebie. Nawet teraz, gdy to piszę, leży na moich kolanach.Po pracy poszłam na spacer. Uzbrojona w aparat i statyw chciałam wykorzystać
słoneczną pogodę i idealne światło. Niedaleko pracy mam Ostrów Tumski i katedrę. Do tego "
most zakochanych" z niewiarygodną ilością kłódek, zawieszanych przez pary na znak ich miłości. Przy okazji byłam świadkiem sceny jak starszy pan piłą odcinał jedną z kłódek. Zapytałam go co robi. Czyżby się odkochał? Dowiedziałam się, że w najbliższym czasie miasto ma zdemontować kłódki bo zagrażają konstrukcji
mostu, poza tym chcą go odświeżyć. Pan nie chciał aby znak jego miłości do żony ktoś wyrzucił na śmietnik więc zabrał kłódkę na pamiątkę. Ale to romantyczne...Z drugiej strony zasmuciła mnie ta opowieść bo planowaliśmy w tym roku zawiesić własną kłódkę na rocznicę ślubu. Tym bardziej, że towarzystwo międzynarodowe. Może znajdzie się inny
most.Mój ślubny wraca już niedługo z Norwegii i takie historie sprawiają, że tęsknię za nim ze zdwojoną siłą. Chyba wytrzymam do piątku? Mam nadzieję.Dzisiejsza sesja zdjęciowa utwierdziła mnie jeszcze bardziej, że kocham to miasto. Za jego architekturę, klimat i atmosferę, za knajpki na rynku, za
mosty, za Odrę, za hałas i spokój, wszystko w nim kocham. Mimo, że mieszkam w nim dopiero osiem lat, spokojnie
mogę je nazwać moim miejscem.