ßßß Cookit - przepis na Crêpes Suzette - tydzień 2

Crêpes Suzette - tydzień 2

nazwa

Wykonanie

Jakie to szczęście, że od wczoraj za oknem biało, inaczej bym nie uwierzyła, że to już karnawał. Trzej Królowie pojechali, a aura wciąż była "jakby listopadowa" brrr... Teraz wprawdzie w zaspach nie grzęznę, ale przynajmniej namiastkę zimy mamy. Już tak się przyzwyczaiłam do niedzielnych rozkoszy śniadaniowych, ze nawet jak pół domu wyjechało na ferie, to nie mam ochoty na nic prostego i nieskomplikowanego. Ot niedziela, cudna niedziela, ze śniegiem za oknem - czas na coś pysznego. A że dziś idę na obiad proszono-niespodziankowy, to na śniadanie chciało mi się pobawić w kuchni. Co powiedzie na crêpes suzette?
W taką leniwą niedzielę, na drugi tydzień roku, idąc wciąż tropem książki Adama Gesslera, zrobiłam crêpes suzette, który poleca je na drugi tydzień roku. Sos wyszedł doskonały - z soku wyciskanego z sycylijskich pomarańczy, z mnóstwem brandy, grand marnier lub cointreau. Nie wiem, czy wynalazca oryginalnego przepisu byłby zachwycony, iż jego deser był u mnie .... śniadaniem, ale to danie jest tak niemożebnie sycące, upajające że nie wyobrażam sobie zjedzenia go po posiłku. Ale jako grzeszne, niedzielne śniadanie... ojjj tak :)
Adam Gessler przy okazji tego przepisu wspomina piękną piosenkę śpiewaną przez Renatę Bogdańską vel Irenę Anders, wdowę po generale Andersie. Miała piękny głos, wspaniałe życie, zmarła jesienią 2010 roku. Pozostają stare płyty, nieco trzeszczące. A mi się marzy stary patefon i mnóstwo trzeszczących płyt do słuchania... Posłuchajcie jej ulubionej piosenki, której tekst jest wierszem Marii Drue, wielkiej przyjaciółki Renaty Bogdańskiej.
Piękne Panie i Panowie, posłuchajcie co Wam powiem ... te crêpes suzette są naprawdę wspaniałe!
Przepis cytuję za autorem książki, w nawiasach podając swoje proporcje. Ponoć pochodzi on z restauracji "Gambrinus" w Lizbonie, w której to danie jest "teatrem z naleśnika w pomarańczach" .
(...) kelner rozgrzał patelnię prawie do czerwoności (moja ceramiczna Moneta pozostała ... biała ;),
a następnie wylał na nią kieliszek brandy (25g)
ogień buchnął prawie pod sufit (użyłam zapałki :))
(...) następnie wrzucił na patelnię łyżkę masła (40g), roztopił je,
dodał pół szklanki soku wyciśniętego z pomarańczy (150g z sycylijskich Tarocco),
dosypał garść cukru (40g demerary),
wtarł - wciąż grzejąc patelnię - skórkę pomarańczy (tych sycylijskich, niewoskowanych).
Kiedy bulgotać zaczęło, położył na niej dwa wcześniej zrobione cienkie naleśniki, złożone w kopertę.
Znów dolał brandy (25g).
Po niej pół szklanki grand marnier lub cointreau (tu lekko spasowałam i dodałam tylko 50g cointreau)
I jeszcze raz brandy (25g), i kolejne pół szklanki cointreau (tym razem dałam 25g).
(...) buchnął płomień (zapałka), po chwili znów go z patelni zdejmował, by za chwilkę go na nią nałożyć (gasiłam i ja)
Alkohol parował, trwało to kolejne minuty, aż całkowicie z patelni uleciał spirytus.
A został sos... Nie sos... Cudowny syrop w którym taplały się naleśniki... Już nie naleśniki... Już crêpes suzette.
Do crêpes suzette piłam sok z najczerwieńszych pomarańczy, a sos ... wylizywałam ... bo nikt nie patrzył :)
Smacznego i radosnego karnawału!
Źródło:http://www.chillibite.pl/2012/01/crepes-suzette-tydzien-2.html